Białoruskość na emigracji: pielęgnowanie tradycji i budowanie wspólnoty

W ostatnich latach tysiące Białorusinów zostało zmuszonych do opuszczenia ojczyzny z powodu represji i presji politycznej ze strony reżimu Łukaszenki. Na emigracji nie zapomnieli o swoich korzeniach i staranie pielęgnują tradycje oraz podtrzymują wspólnotę – pisze białoruska redakcja Polskiego Radia.

Świadczą o tym liczne święta i wydarzenia, które białoruska diaspora organizuje także za granicą. Szczególnie wiele z nich odbywa się w Polsce.

Z roku na rok białoruskie inicjatywy są coraz bardziej widoczne w kalendarzu kulturalnym kraju. Zwłaszcza latem odbywa się wiele festiwali, pikników, koncertów i obchodów Nocy Kupały. Tysiące osób uczestniczy w tych wydarzeniach, podczas których rozbrzmiewa język białoruski i muzyka, a dokonuje się prawdziwy rytuał jednoczenia oraz integracji Białorusinów – mówi politolog Alaksandr Łahwiniec.

— W XIX wieku jeden z francuskich myślicieli powiedział, że naród to plebiscyt każdego dnia – chodzi o uczestnictwo we wspólnych działaniach, które podejmuje się solidarnie z innymi. Udział w białoruskich wydarzeniach na emigracji pozwala zachować tożsamość, praktykować wspólne wartości i przekazywać tradycje. To klucz do istnienia oraz integracji wspólnoty. Mówię to także jako ojciec, który chce, by jego dzieci czuły się Białorusinami i znały tradycje swojego narodu.

Niedawno pod Wrocławiem odbyło się duże białoruskie spotkanie integracyjne. Białorusini z całej Polski przyjechali do Oleśnicy, aby podzielić się historiami, uczcić tradycje i poczuć wspólnotę.

19 lipca małe, lecz gościnne miasto Oleśnica koło Wrocławia zamieniło się w miejsce prawdziwego święta białoruskiej diaspory. Zjechali tu Białorusini z różnych zakątków kraju – od Warszawy, Gdyni i Krakowa, po Katowice, Zieloną Górę, Wałbrzych i inne miasta. W spotkaniu, zorganizowanym przez Wspólnotę Białorusinów Wrocławia, wzięło udział około 140 osób, w tym dzieci. – To okazja, by być razem – mówi jedna z organizatorek, Olga.

— Dla nas, Białorusinów, to szansa, by w letni dzień znów się spotkać i poczuć jak w domu. Latem staramy się organizować podobne wydarzenia dwa razy w miesiącu. W ciągu roku mamy cztery duże imprezy: Noc Kupały, „Jalinkę” na Boże Narodzenie, Pożegnanie Wiosny i Noc Poetów. Pomiędzy nimi są wieczory twórcze i spotkania przy kawie, a teraz planujemy spotykać się jeszcze częściej, bo ludzi stale przybywa.

Spotkanie rozpoczęło się na malowniczym dziedzińcu zamku w Oleśnicy. Przywitała nas ciepła, przyjazna atmosfera. Dorośli zwiedzili miejscową bazylikę, poznając unikalną architekturę i historię jednego z największych skarbów miasta – biblioteki łańcuchowej z 1594 roku. Księgi, przymocowane łańcuchami, czynią ją jedną z niewielu takich bibliotek w Europie zachowanych w oryginalnym stanie. Zwiedzono także podziemia z sarkofagami książąt Wirtembergów. W tym czasie dzieci brały udział w warsztatach stolarskich prowadzonych przez rzemieślnika Maksima Miadziełkę. – Białoruskie wydarzenia mają różne formy i miejsca, ale zawsze są ciepłe, serdeczne, rodzinne. Staram się nie opuszczać żadnego – podkreśla uczestniczka Maria.

Po zwiedzaniu wszyscy spotkali się przy grillu. Czekały na nas białoruskie smakołyki – draniki, kiełbaski, warzywa – i wiele przyjacielskich rozmów. Miłą niespodzianką były występy poetów Uładzimira Niaklajeu i Andreja Chadanowicza.

— Dziś białoruskie słowo musi wybrzmiewać w warunkach rozproszenia po świecie – nie tylko w Polsce, ale na Litwie, w Ameryce, na Cyprze, gdziekolwiek. Co najmniej milion Białorusinów znalazł się na emigracji i po raz pierwszy w historii mierzy się z tym wyzwaniem na taką skalę. Stajemy przed wyzwaniem, które pięknie opisał Karatkiewicz ustami bohatera Hierwasija Wyliwachi w Łodzi rozpaczy, gdy ten płynął ku śmierci podziemnym jeziorem. Powiedział, że człowiek niesie swoje niebo ze sobą. My dziś niesiemy własną Białoruś i musimy być widoczni poprzez naszą kulturę i przekaz, o którym trzeba przypominać światu. Bezpieczeństwo fizyczne nakłada na nas moralny i intelektualny obowiązek mówienia w imieniu tych, którzy milczeć muszą.

Dla dzieci przygotowano jeszcze grę ekologiczną poświęconą problemowi zanieczyszczenia środowiska plastikiem, prowadzoną przez ekologa Uładzimira Zujewa z fundacji „Nierusz Natura”.

Zwieńczeniem dnia były tradycyjne białoruskie tańce na placu przy Ratuszu, które zgromadziły zarówno Białorusinów, jak i polskich przyjaciół. Świąteczną atmosferę uzupełniła bezpłatnie serwowana woda mineralna lokalnego producenta Wodnik Oleśnica. O tym, dlaczego w Polsce potrzebne są białoruskie tańce, opowiada organizator części tanecznej, Wiktar:

— Taniec spełnia wiele funkcji – to wysiłek fizyczny, zachowanie dziedzictwa i estetyki, tworzenie pięknych obrazów. Dodaje życiu odrobiny piękna. Swoją drogą białoruskie tańce są podobne do polskich; na Białorusi więcej jest tańców schematycznych, w Polsce – tańców w parach.

Spotkanie w Oleśnicy – jedno z wielu białoruskich wydarzeń w Polsce – po raz kolejny dowiodło, że białoruska społeczność w tym kraju żyje, rozwija się i pielęgnuje swoje kulturowe korzenie, nawet daleko od ojczyzny.

Jury Lichatarowicz / Uładzimir Zujew